avatarTen blog rowerowy prowadzi Coda z Poznania. Przejechałem 10094.82 kilometrów w tym trochę w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią.


baton rowerowy bikestats.pl


Fajnie jest Was spotykać

Wpisy archiwalne w kategorii

mydwaj

Dystans całkowity:3801.23 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:162:57
Średnia prędkość:22.98 km/h
Liczba aktywności:84
Średnio na aktywność:45.25 km i 1h 59m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
41.70 km

Coś więcej.

Środa, 2 marca 2011 • dodano: 03.03.2011 | Komentarze 2

Choć mam nadzieję, że standard. Czas najwyższy przejść od planów do realizacji, czyli zacząć jeździć na rowerze. Okazało się, że muszę być odrobinę zwariowany - inaczej nie znajdę na to czasu. Więc pobudka trochę później niż w poniedziałek, i o 5.30 ruszam, dzięki czemu mam godzinę czasu na dwie małe rundy ( Krzesiny - Spławie - Szczepankowo - Pokrzywno) i do pracy. Po fajrancie powrót przez rondo Przybyszewskiego, ul. Hetmańską, na której mam kolejną stresującą przygodę z samochodem. Dojeżdżając do skrzyżowania z ul.Rolną, na którym mam zielone światło na przejeździe dla rowerów, widzę wjeżdżający na przejazd samochód. Oceniam, że zdąży zjechać zanim znajdę się na jezdni, więc depczę równo. Kiedy jestem od niego kilka metrów dostrzegam, że on holuje drugie auto. Jasnoszara linka świetnie wtapia się w tło. Gwałtownie skręcam w lewo i omijam go z trudem. Może wystarczy?...
Dalej jadę przez Starołękę, Minikowo i Krzesiny. Odbijam w kierunku Spławia na spotkanie z Alistar i Sosą, którzy wybrali się rowerowo do mechanika, zawieźć dowód i kluczyki od naszego zepsutego auta. Wygodne to urządzenie... kiedy jest sprawne, ale rower jest fajniejszy.


Dane wyjazdu:
61.08 km

Jednak się udało.

Poniedziałek, 28 lutego 2011 • dodano: 28.02.2011 | Komentarze 0

Zaplanowałem pobudkę o 4.40. Miałem wyjechać o 5.00 i 2 godziny pokręcić. Po pracy jeszcze godzinę, więc miały się uzbierać 3 godziny i 60 km. Kiedy zadzwonił budzik pomysł uznałem za całkowicie niedorzeczny. Alistar, również przez ów budzik wyrwana ze snu, rzuciła krótko "jesteś wariatem". Wychodzi na to, że jednak nie jestem. Hm..., dobrze to czy źle? W każdym razie pomysł mnie nie opuścił. Po pracy miała być godzina, jeżeli dołożę dwie mam szansę na zaplanowaną wycieczkę. Więc urywam się z roboty wcześniej i ruszam. Z okolic ronda Przybyszewskiego, przez Luboń, Puszczykowo do Rogalinka. Dalej drogą przez WPN do Czapur. Na tym fragmencie trasy najbardziej mi zależało. Później przez Daszewice, Borówiec, Koninko, Jaryszki i do domu. Po drodze zatrzymały mnie piękne lodowe tarasy w okolicach Puszczykowa.


Rzeka wespół z mrozem utworzyli lodowe tarasy © coda



Na większym zdjęciu lepiej widać te niezwykłe twory natury.


Lodowe tarasy © coda



Kolejny postój na moście nad Wartą i zimowa panorama rogalińskich łąk.


Warta przed zmierzchem © coda


Dane wyjazdu:
20.80 km

To nie jest mój pierwszy raz.

Wtorek, 8 lutego 2011 • dodano: 08.02.2011 | Komentarze 0

Zła strona miasta. Drugi wyjazd i zostałem trafiony. Trasa podobna do wczorajszej, pogoda trochę trudniejsza, bo zimniej i chwilami mocny wiatr. Przejechałem około trzech kilometrów. Na prostej, dwupasmowej ulicy wyprzedza mnie samochód i zjeżdżając na prawy pas hamuje i kieruje się na chodnik. Zupełnie jakby mnie nie było. Walę w niego i pozwalam mu się prowadzić. Wspólnie „parkujemy”. Pani, która prowadziła samochód stwierdza, że „przecież włączyłam kierunkowskaz”. Faktycznie włączyła, działały również światła stopu. Gdyby tylko udało się przewidzieć, że rowerzysta jadąc, nawet powoli, potrzebuje trochę czasu, aby się zatrzymać, nie byłoby sprawy. W sumie, ponieważ skończyło się tylko na odrobinie strachu, zdarzenie wrzucam do zakładki: interesujące


Dane wyjazdu:
22.53 km

Powrót do miasta.

Poniedziałek, 7 lutego 2011 • dodano: 07.02.2011 | Komentarze 0

Po wielu latach, jak w większości moich rowerowych doświadczeń, ruszyłem dzisiaj w miasto. Był czas, w którym rower był moim najważniejszym narzędziem służącym do przemieszczania się... oraz bagażu. Świetnie się jechało, było ciekawiej, szybciej i chyba nie sposób zasnąć za kierownicą.
Po drodze rzut oka na saneczkową górę, której zimowa szata jest równie zaskakująca jak tegoroczna zima.


Zimowy pejzaż z saneczkowej góry. © coda



Chwilę później mała konsternacja i nawrót, gdy około 200 metrów przede mną drogę przebiegły cztery rosłe psy. Jednego mogę zignorować, przed dwoma uciekać, ale taka ilość powoduje, że pragnę pozostać niezauważony. Takim, przynajmniej dla nich, pozostałem.


Z górki i pod górkę

Wykres roczny blog rowerowy coda.bikestats.pl