To nie jest mój pierwszy raz.
Wtorek, 8 lutego 2011 • dodano: 08.02.2011 | Komentarze 0
Zła strona miasta. Drugi wyjazd i zostałem trafiony. Trasa podobna do wczorajszej, pogoda trochę trudniejsza, bo zimniej i chwilami mocny wiatr. Przejechałem około trzech kilometrów. Na prostej, dwupasmowej ulicy wyprzedza mnie samochód i zjeżdżając na prawy pas hamuje i kieruje się na chodnik. Zupełnie jakby mnie nie było. Walę w niego i pozwalam mu się prowadzić. Wspólnie „parkujemy”. Pani, która prowadziła samochód stwierdza, że „przecież włączyłam kierunkowskaz”. Faktycznie włączyła, działały również światła stopu. Gdyby tylko udało się przewidzieć, że rowerzysta jadąc, nawet powoli, potrzebuje trochę czasu, aby się zatrzymać, nie byłoby sprawy. W sumie, ponieważ skończyło się tylko na odrobinie strachu, zdarzenie wrzucam do zakładki: interesujące