Wpisy archiwalne w miesiącu
Luty, 2011
Dystans całkowity: | 197.64 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 05:17 |
Średnia prędkość: | 19.76 km/h |
Liczba aktywności: | 7 |
Średnio na aktywność: | 28.23 km i 1h 45m |
Więcej statystyk |
Poniedziałek, 28 lutego 2011 • dodano: 28.02.2011 | Komentarze 0
Zaplanowałem pobudkę o 4.40. Miałem wyjechać o 5.00 i 2 godziny pokręcić. Po pracy jeszcze godzinę, więc miały się uzbierać 3 godziny i 60 km. Kiedy zadzwonił budzik pomysł uznałem za całkowicie niedorzeczny. Alistar, również przez ów budzik wyrwana ze snu, rzuciła krótko "jesteś wariatem". Wychodzi na to, że jednak nie jestem. Hm..., dobrze to czy źle? W każdym razie pomysł mnie nie opuścił. Po pracy miała być godzina, jeżeli dołożę dwie mam szansę na zaplanowaną wycieczkę. Więc urywam się z roboty wcześniej i ruszam. Z okolic ronda Przybyszewskiego, przez Luboń, Puszczykowo do Rogalinka. Dalej drogą przez WPN do Czapur. Na tym fragmencie trasy najbardziej mi zależało. Później przez Daszewice, Borówiec, Koninko, Jaryszki i do domu. Po drodze zatrzymały mnie piękne lodowe tarasy w okolicach Puszczykowa.
Rzeka wespół z mrozem utworzyli lodowe tarasy
© coda
Na większym zdjęciu lepiej widać te niezwykłe twory natury.
Lodowe tarasy
© coda
Kolejny postój na moście nad Wartą i zimowa panorama rogalińskich łąk.
Warta przed zmierzchem
© coda
Czwartek, 10 lutego 2011 • dodano: 10.02.2011 | Komentarze 0
Wtorek, 8 lutego 2011 • dodano: 08.02.2011 | Komentarze 0
Zła strona miasta. Drugi wyjazd i zostałem trafiony. Trasa podobna do wczorajszej, pogoda trochę trudniejsza, bo zimniej i chwilami mocny wiatr. Przejechałem około trzech kilometrów. Na prostej, dwupasmowej ulicy wyprzedza mnie samochód i zjeżdżając na prawy pas hamuje i kieruje się na chodnik. Zupełnie jakby mnie nie było. Walę w niego i pozwalam mu się prowadzić. Wspólnie „parkujemy”. Pani, która prowadziła samochód stwierdza, że „przecież włączyłam kierunkowskaz”. Faktycznie włączyła, działały również światła stopu. Gdyby tylko udało się przewidzieć, że rowerzysta jadąc, nawet powoli, potrzebuje trochę czasu, aby się zatrzymać, nie byłoby sprawy. W sumie, ponieważ skończyło się tylko na odrobinie strachu, zdarzenie wrzucam do zakładki: interesujące
Poniedziałek, 7 lutego 2011 • dodano: 07.02.2011 | Komentarze 0
Po wielu latach, jak w większości moich rowerowych doświadczeń, ruszyłem dzisiaj w miasto. Był czas, w którym rower był moim najważniejszym narzędziem służącym do przemieszczania się... oraz bagażu. Świetnie się jechało, było ciekawiej, szybciej i chyba nie sposób zasnąć za kierownicą.
Po drodze rzut oka na saneczkową górę, której zimowa szata jest równie zaskakująca jak tegoroczna zima.
Zimowy pejzaż z saneczkowej góry.
© coda
Chwilę później mała konsternacja i nawrót, gdy około 200 metrów przede mną drogę przebiegły cztery rosłe psy. Jednego mogę zignorować, przed dwoma uciekać, ale taka ilość powoduje, że pragnę pozostać niezauważony. Takim, przynajmniej dla nich, pozostałem.