Pomógł, a potem odebrał z nawiązką.
Czwartek, 24 marca 2011 • dodano: 24.03.2011 | Komentarze 0
Dzisiaj dwie tury. Rano godzina z małym hakiem. Po południu podobnie. Rano jechało mi się dość trudno, pewnie dlatego,że rano. Po południu natomiast śmigałem aż miło. Wiatr ostro pracował za plecami. Do 3/4 trasy. Potem przeniósł się do przodu i zobaczyłem jego rozbawioną twarz. Mocy już ze mną nie było. Moc była z nim, pewnie zresztą cały czas. Momentami miałem wrażenie, że się cofam i zacząłem zastanawiać się czy nie jechać tyłem, coby choć trochę posuwać się do przodu. W końcu jednak klasycznie dotarłem do domu.